czwartek, 5 maja 2016

Co nieco o świerzej kolendrze...

 Kolendra ma szerokie zastosowanie jak w kuchni tak i w leczeniu. Dziś co nie co o niej opowiem. Zawitała w mojej kuchni kilka dni temu, ale wiem jedno nie doceniałam jej. Ostatnio dodałam ja do dania drobiowe roladki  (znajdziecie je na moim blogu).
i powiem wam jedno, następny raz, gdy będę je robić to drobno ją posiekam.

To kilka słów o niej:

Wyróżnia ją silny aromat i bardzo mocny, charakterystyczny smak. Dobre zastępstwo natki pietruszki ( do której nie mam szczęścia na swoim ogrodzie)

Kolendra w kuchni:

Uwielbia towarzystwo jagnięciny, wołowiny, drobiu i ryb, można ja również dodać do zup, makaronów, warzyw i sałaty. Dość często ukazuje się w azjatyckich zupach.


Lecznicza moc kolendry:

  •  utarta, w połączeniu z olejem lniany, stanowi doskonały, leczniczy opatrunek na oparzenia, bolące stawy oraz wykwity (można też przygotować pastę z liści)
  •  olejek przygotowywany z delikatnych liści tego zioła wyróżnia się właściwościami przeciwbólowymi oraz przeciwzapalnymi
  •  chlorofil, obecny m.in. w liściach, wpływa nie tylko na intensywny, zielony kolor zioła, ale również na właściwości oczyszczające zioła – można więc świeżą kolendrę zastosować jako odżywkę lub też wsparcie dla różnych organów (wątroby, żołądku) i układów (oddechowego, trawiennego)

Dania i nie tylko z kolendrą będą się ukazywały na moim blogu raz na jakiś czas.
Dajcie znać do czego ją używacie, z miłą chęcią przetestuje :)








 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz