Można by powiedzieć, że zapomniałam o blogu. Tak, no niestety nie jestem w stanie wszystkiego ogarnąć, a jest tego trochę. Od Listopada 2016 r mam swoją działalność, głównie rękodzieło, którego tu w cale nie pokazuje. Czemu? Nie wiem.
Nie jestem polonistką i nie będę pisać idealnie.
Może i też być dlatego ze nie mam pomysłów na posty. Ale z racji tego iż byłam niedawno na urlopie i udało mi się zrobić kilka zdjęć to się z wami podzielę.
Lubie fotografować nie ukrywam bo na kompie mam bardzo dużo zdjęć. Staram się łączyć swoje pasje w całość ale nie wszystko da się zrobić od razu.
Początkowo mieliśmy jechać na mazury ale się nie udało, potem za żywiec ale brak wolnych miejsc no i w końcu udało się i pojechaliśmy do Karpacza.
Niektóre miejsca warto zwiedzić a na niektóre szkoda pieniędzy. Niestety pogoda nam nie dopisała i nie poszliśmy na Śnieżkę, ale byłam w zeszłym roku i warto naprawdę mimo lęku wysokości pojechałam w górę, szczerze to wolałabym iść...
Przy drodze do Karpacza znajduje się dom do góry nogami ma 8% pochylenia. Jakoś mnie nie urzekł specjalnie, urządzony nowocześnie. Jedynie ma się dziwne wrażenie. Niestety zdjęcia wyszły kiepskiej jakości i wam nie pokażę.
Na pokój jeszcze mieliśmy trochę czasu to czemu nie jechać gdzieś i coś zwiedzić.
Pojechaliśmy do Kowar... Mieści się tam również kopalnia uranu "Liczyrzepa". Naprawdę warto tam jechać tylko pamiętaj aby się ubrać bo tam jest tylko 7 stopni i wilgotno. Najlepsze z tego wszystkiego jest pokaz laserów ale i jej historia. Zapraszam :)
Tak wygląda śnieżka z dołu, jak dobrze pamiętam to było robione zdjęcie w drodze do Kowar.
W Kowarach znajduje się park miniatur, warty do zwiedzenia i posłuchania przewodnika.
Miniatury są wykonane i odtworzone idealnie. Tam jest też co nie co dla małych dzieci, zjeżdżalnie i inne. cena za bilet w rozsądnej cenie (niestety nie pamiętam ile).
Później pojechaliśmy na pokój. Obiad zjedliśmy w restauracji Biały Jar, obok pierwszego wyciągu na Śnieżkę. W tamtą stronę jest też Dziki wodospad. Niestety nie poszliśmy tam bo piątek sobota padało. Za to byliśmy gdzie indziej.
Po obiedzie poszliśmy do Świątyni Wang.
Widok ze Świątyni na Śnieżkę
Na drugi dzień i kolejne już nie było jej widać, bo jak wiadomo ziemia nagrzana deszcz popada i paruje wszystko..
Na kolejnych zdjęciach widać wieże Świątyni
Jak zauważyłam tam jest bardzo dużo fioletowych rododendronów, które mają nie 5 lat al kilkadziesiąt, niektóre są tak potężne i tak piękne.
A tak wygląda Świątynia w środku:
Kolejne zdjęcia..
Coś dla miłośników ogrodów będzie w kolejnym poście na dniach. Niestety nie jestem w stanie wszystkiego na raz dodać.
Pozdrawiam :) i uciekam do swojego ogródka podlać kwiaty i warzywa